Tuesday, 30 August 2011

Ucieczka z Alkatraz....

Oglaszam wszem i wobec- nie przeceniajace zdolnosci waszych szynszyli! Do zgrabnej ucieczki naszym kulka wystarczyla zaledwie lekko niedomknieta klatka, ktora byla zasluga mojej mamy, ktora podczas naszej weekendowej nieobecnosci dogladala naszego zwierzynca....Bobek z Luna nie czekali ani chwili i  z zainteresowaniem pozegnali swoje lokum aby potem spladrowac moj pokoj....Kiedy tato na drugi dzien zawital w moje progi aby zorientowac sie dlaczego tak donosnie halasuja, odkryl ich zgrabna ucieczke...Robiac meksyk z moim pokoju, schwytal zbiegow i tym razem upewnil sie, ze wszystko jest domkniete...Wyrwalo mu to troche czasu, bo nie ma praktyki w ich lapaniu i nie wiedzial, ze nasze szynszyle najlatwiej zlapac poprzez przystawienie im rury, do ktorej chetnie sie wtlaczaja...Kulki przez 12 godzin zwiedzaly moje cztery sciany, podgryzajac rzeczy to tu to tam....Najbardziej szkoda bylo mi kilku ksiazek, ktorym ogdryzly po kawalku......Ze tez musialy dobrac sie do Janusza Wisniewskiego! Trudno jednak bylo im tego nie wybaczyc, skoro caly incident wynikl z niedopatrzenia mamy...A wiadomo, ze natura szynszyli jest gryzienie wszystkiego co napotkaja na swojej drodze...Tak wiec ostrzegam - jak juz uciekna, nie beda siedzialy grzecznie w kacie pokoju!






No comments:

Post a Comment