Ostatnim czasem nasze akwarium przezywalo gorsze tygodnie. Zaczelo sie od tego, kiedy jedna z naszych neonek zaginela gdzies w otchlaniach naszego akwarium. Szukalem jej wszelkimi sposobami, i jak sie na koncu okazalo na prozno. Nasza rybka umarla smiercia naturalna i, niestety, zachwiala ekosystem w naszym akwarium. To byl poczatek naszych zmartwien. Pozniej musialem usunac wszelkie rosliny w akwarium, gdyz osad (nie wiadomego pochodzenia) zaczal sie okladac na lisciach sprawiajac, iz akwarium wygladalo naprawde zle. Kilka dni po tej operacji, odeszla nasza kochana krewetka. Pysia sie bardzo z nia zzyla, szczegolnie jej szybki sposob przebierania konczynami. Mielismy ja pochowac, ale nie zdarzylismy jej wylowic i zostala zjedzona przez slimaki...
W kazdym badz razie, od smierci krewetki minelo dobre 2 miesiace kiedy znowu stala sie tragedia. Zostaly nam cztery rybki: trzy kiryski (karolek, pizmak i panda) oraz jeden neonek. Wszystko wygladalo dobrze, po wyczyszczeniu calego akwarium (m.in. podloza) osad sie juz nie zbieral. Z Pysia zdecydowalismy, ze rybki sie z nami nie przeprowadza, ale to nie szkodzi, bysmy wtedy przyjezdzali co dwa tygodnie wymieniac im wode. Aczkolwiek, jakies 3 dni temu, o 2 nad ranem zobaczylem bardzo dziwne zachowanie karolka i pandy. Strasznie chaotycznie plywali przy tafli wody. Jako ze te ryby naleza do rzedu labiryntowych, moge one oddychac powietrzem atmosferycznym. I to wiec robily. Lykaly powietrze jak spragniony wody. Wtedy podjalem probe ratowania naszych rybek (wiedzialem, ze smierc Karolka strasznie zaafektuje Patrycje). Zaczelem wymiec wode (ale nie cala), wlaczylem napowietrzanie na cala pare. Nic to nie dalo. Ryby caly czas plywaly chaotycznie. Neonka tylko tonia wodna rzucala na lewo i prawo. Nie majac juz pomyslow co zrobic dalej, postanowilem dac szanse naturze i poszedlem spac, majac nadzieje, ze rano bede mogl nakarmic nasze rybki.
Tak niestety sie nie stalo.
Nasze rybki zmarly.
Z niewiadomych przyczyn (brak tlenu w wodzie??)
R.I.P
Monday, 5 September 2011
Sunday, 4 September 2011
Buffy:Wyniki
Z radoscia oglaszam, ze wyniki Buffy wykazaly, ze guzek to tylko niegrozny tluszczak, ktory nie musi byc wycinany....Tak wiec wszelakie zle prognozy odnoszace sie zdrowia mojej labradorki nie nawiedzaja juz mojego umyslu...Oczywiscie nigdy nie moze byc za dobrze, tak wiec Buffy zmaga sie teraz z mala choroba skory...Takie sa niestety efekty uboczne sterylizacji, aczkolwiek wypryski znikaja powoli z jej brzusia...Nie dzieje sie tak w przypadku kazedgo psa, ale moja czworonozna milocha ma szczescie do wybrykow zdrowia....Ona sama caly czas wypelnia nasz dom pogoda swojego zahartowanego ducha i nie pozwala nam nawet na chwile zapomniec jak niewatpliwie wyjatkowym psem jest...
Subscribe to:
Posts (Atom)